Bułeczki cynamonowe

bułeczki_cynamonowe_2

Pewna zagraniczna sieć handlowa oprócz mebli, kubków i hot dogów przyniosła do Polski cynamonowe bułeczki (podkreślam, że to moja prywatna teoria). Bułeczki sobie trwały sprzedawane za grosze jako dodatek do mebli, aż pojawiła się moda na hygge. Co ciekawe, dotychczas zimni i nudni Skandynawowie nagle okazali się fascynującymi luzakami, którzy rozkoszują się ciepłem, wygodą i celebrują drobne przyjemności. Wtedy właśnie bułeczki wkroczyły na salony.  I teraz każda szanująca się hipsterska kawiarnia musi je mieć w swojej ofercie.

Choć może mój ton wydaje się nieco szyderczy to bułeczki naprawdę lubię. Najlepsze są jeszcze ciepłe, pachnące. Cynamon, cukier, masło, drożdżowe ciasto – nie no, to musiało się udać (i mnie się całkiem udało) :-).

Składniki (na mniej więcej 14 bułeczek, proponuje przygotować 2 blaszki)

Na ciasto:

  • 500g mąki,
  • 300ml mleka,
  • 80 g cukru,
  • 30g świeżych drożdży,
  • 80g masła,
  • szczypta soli,
  • 2 jajka.

Masa cynamonowa:

  • 100g masła,
  • 2 łyżki cynamonu,
  • 3 lyżki cukru.

+ jajko do posmarowania

Do dzieła:

  1. Robimy zaczyn: podgrzewamy mleko mniej więcej do 40 stopni. Rozpuszczamy w nim cukier, drożdże, łyżkę mąki. Odstawiamy na 10 min aż zgęstnieje i zacznie rosnąć.
  2. W dużej misce mieszamy mąkę z solą. Dodajemy zaczyn, 2 rozbełtane jajka (ważne, żeby były w temperaturze pokojowej). Wyrabiamy ciasto. Najpierw łyżką, potem ręką. Stopniowo dodajemy roztopione masło.
  3. Wyrabiamy ciasto przez około 10 min. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na około 2h.
  4. Z masła, cynamonu i cukru wyrabiamy jednolitą pastę.
  5. Wyrabiamy wyrośnięte ciasto, żeby pozbyć się zebranego w nim powietrza.
  6. Rozwałkowujemy ciasto na grubość około 1cm. Rozsmarowujemy na nim dokładnie cynamonową pastę. Zawijamy do środka jak roladę.
  7. Nasz „rulonik” kroimy na około 2 cm bułeczki, układamy ja na blasze zostawiając każdej mniej więcej 2cm przestrzeni.
  8. Smarujemy roztrzepanym jajkiem. Ja jeszcze posypałem cynamonem i cukrem po wierzchu.
  9. Pieczemy w 180 stopniach przez około 20 min. Mają być ładnie rumiane.

 

Barszcz ukraiński

barszcz ukraiński blog

Zdarza się Wam czasami, że nagle, nie wiadomo dlaczego, przypomina Wam się jakiś smak z dzieciństwa i pamiętacie go tak dobrze, jakbyście jedli to wczoraj? Miałem tak ostatnio z barszczem ukraińskim. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to zupa, której nie jada się u mnie w domu.

Barszcz ukraiński to gęsta, warzywna zupa z kapustą, burakami i fasolą. Ja zrobiłem ją na wywarze warzywnym, głównie z braku dobrego mięsa na taki bulion (najlepsze byłyby ładne żeberka). Czy ma cokolwiek wspólnego z Ukrainą? Obstawiam, że nie, ale tak naprawdę to nigdy tego nie sprawdzałem.

Składniki:

  • 2 litry bulionu (warzywnego, mięsnego, na wędzonce – wedle uznania),
  • ćwierć kapusty,
  • kilka ziemniaków,
  • 2 buraki,
  • 2 marchewki,
  • cebula,
  • mała pietruszka,
  • kawałek selera,
  • puszka białej fasoli,
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego,
  • olej do smażenia,
  • sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy,
  • ewentualnie kwaśna śmietana do podania.

 

Do dzieła:

  1. Gotujemy bulion. Jeśli mamy gotowy doprowadzamy go do wrzenia. Dodajemy 2 ziarenka ziela angielskiego i liść laurowy.
  2. Do bulionu wrzucamy poszatkowaną kapustę i pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotujemy około 20 min.
  3. Na osobnej patelni przesmażamy najpierw cebulę, a następnie starte na tarce o grubych oczkach marchewkę, buraki, pietruszkę i seler. Doprawiamy koncentratem pomidorowym i dusimy około 10 min.
  4. Wszystko wrzucamy do zupy. Doprawiamy solą i pieprzem. Gotujemy do miękkości.
  5. Pod koniec dodajemy dokładnie odsączoną fasolę.
  6. Podajemy z kleksem kwaśniej śmietany albo bez 😊

Pavlova z bitą śmietaną, kremem cytrynowym, jagodową konfiturą i granatem

beza_5

Na początek powinienem przeprosić za brak aktywności w ostatnim czasie. Nie mogę powiedzieć, że blog nie działał, bo gotowaliśmy aż garnki płonęły (czasem nawet dosłownie), zdjęcia wychodziły piękne, tylko moje pisanie gdzieś w tym szwankowało. Przy okazji sprawdzaliśmy się w nowych obszarach kuchni bez soli, cukru, zdrowo, regularnie, bezskutecznie… (if you know what I mean). 🙂

Od czego by tu zacząć – myślałem dziś. Może od tego, z czego jestem najbardziej dumny, czyli Pavlova. Nie wiem, ile razy spieprzyłem bezę zanim to załapałem, ale w końcu się udało. Sprawdziłem ponownie i nie był to przypadek, za drugim razem też wyszło idealnie.

Pavlova, ku mojemu zaskoczeniu, pochodzi z Nowej Zelandii. W tamtejszym klimacie pewnie nie jest trudno serwować ją ze świeżutkimi, tryskającymi sokiem owocami. U nas na te dobre owoce trzeba jeszcze poczekać, więc podszedłem do tego sezonowo i zdrowo. Witamina C z cytryn czy granata na pewno pomoże wygrać z polską zimą. Zresztą cały ten deser przenosi nas w odrobinę cieplejsze miejsce.

 

Składniki

Beza:

  • 6 białek,
  • 300g cukru pudru,
  • łyżka mąki ziemniaczanej.

Krem cytrynowy (więcej o nim w osobnym wpisie):

  • 6 żółtek,
  • 100g cukru,
  • 100ml soku z cytryny,
  • skórka starta z jednej cytryny.

Bita śmietana:

  • 250 ml śmietany 30%,
  • 3 łyżki cukru pudru.

dodatkowo dżem, owoce (zdajcie się na inwencję)

Do dzieła:

  1. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, bez termo obiegu.
  2. Białka ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec stopniowo wsypujemy wymieszane cukier puder i mąkę ziemniaczaną. Ma wyjść sztywna, lśniąca piana.
  3. Bezę wykładamy na wyłożoną papierem tortownicę (24cm).
  4. Wkładamy do piekarnika, zmniejszamy od razu temperaturę do 150 stopni i pieczemy 90 min. Zostawiamy w piekarniku do całkowitego wystygnięcia.
  5. W czasie, gdy piecze się nasza beza, możemy zrobić krem cytrynowy. Na kąpieli wodnej ubijamy jajka z cukrem w dużej misce do momentu połączenia się składników.
  6. Wlewamy sok z cytryny i wrzucamy startą skórkę. Cały czas mieszamy aż masa zacznie gęstnieć. Uważamy, żeby nie zrobiły nam się grudki.
  7. Kiedy masa ma konsystencję przypominającą rzadki jogurt (nie spływa z łyżki) zdejmujemy z kąpieli i cały czas mieszając dodajemy kawałki zimnego masła.
  8. Odstawiamy do wystygnięcia.
  9. Ze śmietanki i cukru pudru ubijamy bitą śmietanę.
  10. Na wystudzoną bezę układamy kolejno: bitą śmietanę (beza lekko zapadnie się środkiem, o to nam chodzi). Na to krem cytrynowy. Jak już pisałem dałem konfiturę z jagód, dla kontrastu kolorystycznego. Całość obsypałem „ziarenkami” granatu.beza_4

Victoria sandwich

Uwielbiam przepisy typu „wrzuć wszystkie składniki do miski i wymieszaj”. Czasem po prostu nie chce mi się stać nad stołem, wałkować, czekać aż ciasto „odpocznie” w cieple albo liczyć minuty do wyjęcia go z lodówki. Dlatego też ten przepis wydał mi się idealny na dzisiejsze popołudnie, kiedy już nie uświadczysz w domu nic słodkiego (mówiłam, że jestem łasa na słodycze:-)), ślinka cieknie, a czasu na coś bardziej wymyślnego brak bo dziecko właśnie nauczyło się raczkować i trzeba go pilnować jak oka w głowie. Ale te kilka minut w bujaczku w kuchni ze mną wysiedzi 😉

Potrzebne Wam będzie:

  • 200g mąki,
  • 200g cukru,
  • 200g masła (miękkiego),
  • 4 jajka (rozbełtane),
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
  • 2 łyżki mleka.

+ śmietanka i utwardzacz na masę oraz dżem.

A teraz najdłuższy opis przyrządzania ever… Uwaga… Weź dużą miskę, przełóż do niej wszystkie składniki, wymieszaj na gładką masę.

victoria_sandwich4

Przełóż do formy, włóż do nagrzanego piekarnika i piecz ok. 20 minut w 160 stopniach.

victoria_sandwich9

Gotowe!

victoria sandwich

Krem:

Nie przepadam za kremami na bazie masła (takim też jeśli lubicie możecie ciasto przełożyć), więc zrobiłam zwykły szybki krem ze śmietanki i utwardzacza. Śmietankę przelałam do miseczki, dosypałam utwardzacz i zmiksowałam wszystko na gładką sztywną masę. Krem włożyłam do lodówki czekając aż ciasto mi ostygnie.

Przestudzone ciasto przekrawamy na pół, na jedną połówkę wykładamy krem śmietanowy, na krem dżem (u nas dziś jagodowy, niebo w gębie), przykrywamy drugą połówką i sandwich gotowy 🙂

victoria_sandwich13

Źródło przepisu: BBC Goodfood

victoria sandwich

Ciasto marchewkowe

carrotcake

-Zjadłabym coś słodkiego – mówi ona.

-Ale co? – pytam, choć sam nie wiem czy chcę znać odpowiedź.

– No nie wiem, coś dobrego.

Rozglądam się po kuchni. Co my tu mamy? Jabłka, banany, jajka, mascarpone…. O, i sporo marchewki. Mąkę i cukier mamy zawsze. Nie jest najgorzej. Planowałem co prawda zrobić makaroniki (choć nigdy nie robiłem i nie wiem czy wyjdą i czy nie spalą się w naszym nędznym piekarniku). Ale dobra, robi się późno, to coś szybkiego. Ciasto marchewkowe raczej pewniak. Do tego krem z mascarpone i miodu.

Składniki:

  • szklanka mąki pszennej,
  • łyżeczka sody oczyszczonej,
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • łyżka cynamonu,
  • pół szklanki cukru,
  • 3 jajka,
  • pół szklanki oleju rzepakowego,
  • szklanka drobno startej marchewki,
  • szczypta soli.

ciasto_marchewkowe

Krem mascarpone:

  • opakowanie serka mascarpone,
  • 2 łyżki miodu,
  • łyżeczka soku z cytryny.

Działamy:

  1. W jednej misce mieszamy sypkie składniki: mąkę, sodę, proszek do pieczenia, sól, cynamon.
  2. Do drugiej miski wbijamy jajka, wsypujemy cukier i ubijamy trzepaczką. Stopniowo dodajemy olej. Dalej ubijamy. Nie polecam używania miksera. Nie musi być bardzo napowietrzone.ciasto_marchewkowe1
  3. Do ubitych jajek powoli dodajemy sypkie składniki i dalej mieszamy.
  4. Kiedy składniki dobrze się wymieszają dodajemy startą marchewkę i starannie mieszamy.ciasto_marchewkowe2
  5. Wylewamy ciasto do formy lub tortownicy wyłożonej papierem.ciasto_marchewkowe3
  6. Pieczemy w 160 st. 30-35 minut, a jeśli wbity patyczek będzie jeszcze mokry, może być dłużej.
  7. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia (i na tym możemy zakończyć jeśli chcemy zwykłe ciasto bez kremu).
  8. Mascarpone mieszamy z miodem i sokiem z cytryny i tak powstałym kremem smarujemy wierzch. Możemy też rozkroić i przełożyć krem przez środek. Wierzch można dodatkowo posypać np. posiekanymi orzechami włoskimi lub migdałami.

***

– I co? Może być? – pytam po pierwszym kęsie.

-Pyyyycha.

Miód na moje uszy. 🙂

***

ONA:

Przyznaję się bez bicia, że jestem łasa na słodkości. Ale żeby życie ze mną nie było takie łatwe, to nie na byle słodycze ze sklepu (choć są i takie, którym nie odmówię) 😉 Uwielbiam za to wszelkiej maści domowe ciasta i ciasteczka i faktycznie często wypowiadam słowa, które rozpoczynają ten wpis. Na szczęście zostałam obdarzona szybką przemianą materii, więc tam gdzie nie powinno to mi nie idzie 😉

Ciasto marchewkowe pokochałam od pierwszego wejrzenia kęsa. Jest dokładnie takie jakie lubię. Dodatkowo to jedno z ciast, które ZAWSZE wychodzi, a to niekwestionowana zaleta.

Bułki do burgerów

bułki burger

Składniki:

  • 300g mąki,
  • 4g suchych drożdży,
  • 170ml letniej wody,
  • łyżka cukru,
  • łyżeczka soli,
  • sezam do posypania,
  • żółtko do posmarowania.
  1. Mieszamy łyżką drożdże, cukier i wodę i odstawiamy na 5 minut.
  2. Mąkę mieszamy z solą, dodajemy rozpuszczone drożdże, wyrabiamy 2 minuty łyżką, a później ok. 5 minut ręką, do momentu kiedy ciasto zacznie odchodzić z dłoni.
  3. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na minimum 2 godziny.bułki_ciasto
  4. Po 2 godzinach wykładamy ciasto na lekko oprószony mąką blat i jeszcze przez chwilę wyrabiamy, aby wydostało się z niego powietrze.
  5. Dzielimy ciasto na cztery części i formujemy okrągłe placki o grubości około centymetra. Przykrywamy mokrą ściereczką i odstawiamy na 45 minut.bułki
  6. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Smarujemy bułki roztrzepanym żółtkiem z dodatkiem łyżeczki wody. Posypujemy sezamem i wkładamy do piekarnika. Pieczemy ok. 12-15 minut.

bułeczki do burgera

 

 

Tortille pszenne

Kiedy robię zakupy staram się nie wpadać w panikę. Nie wczytuję sie w etykiety godzinami. Mam jednak w miarę niezawodną metodę. Unikam rzeczy z przydługą listą składników oraz tych przeładowanych cukrem. Tu dochodzimy do tortilli. Te ładne i okrągłe ze sklepu mają w składzie dużo składników wydłużających ich życie na sklepowej półce. Patrzę na nie i myślę „to nie może być trudne do zrobienia”. No i nie było. Nie wyszły tak ładne i zdecydowanie muszę poprawić technikę wałkowania, ale jestem zadowolony z efektów.

Składniki (na około 8 porcji):

  • 300g mąki pszennej,
  • 175 ml wody,
  • 3 łyżki oleju słonecznikowego,
  • łyżeczka soli,
  • łyżeczka proszku do pieczenia.

Do dzieła:

  1. Mieszamy wszystkie sypkie składniki.
  2. Dodajemy olej i wodę i wyrabiamy gładkie ciasto.
  3. Przykrywamy folią, żeby nie wyschło. Odstawiamy do „odpoczęcia” na 15 min.
  4. Dzielimy na 8 części, które wałkujemy na grubość okolo 2mm
  5. Smażymy na mocno rozgrzanej, suchej pateli 2-3 min z każdej strony. Przekręcamy tylko raz, żeby nie straciły sprężystości.

Pszenne tortille stanowią doskonały dodatek np. do chili con carne.

Chili con carne z czekoladą

chilli con carne

Chili con carne nie jest daniem ani przesadnie widowiskowym ani przesadnie trudnym, ale nie znam nikogo, kto by go nie lubił. Z racji tego, że jest to też dość treściwe danie, idealnie nadaje się na szybki obiad przygotowany do pracy na następny dzień. Jak wiele dań jednogarnkowych łatwo je podgrzać, ba, nawet podgrzane smakuje lepiej.

Ugotowanie chili con carne nie zajmuje nawet godziny a daje kilka możliwości, w czasach „kawalerskich” ceniłem tę różnorodność. Jednego dnia z chlebem jak gulasz, następnego z ryżem, a jeszcze na koniec można wrzucić do tortilli i mamy burrito.

Ostatnie pytanie: po co w tym wszystkim czekolada? Czekolada nadaje całości głębi smaku i dobrze się tu komponuje. Kiedy robiłem to danie pierwszy raz dla Dziewczyny, usłyszałem: „Z czekoladą? Do mięsa? Ale po co?”. Udało się ją jednak przekonać, Krakuskę, uwierzycie? 🙂

Składniki:

  • 500g mięsa mielonego (uzylem pół na pół wieprzowiny i wołowiny),
  • duża cebula,
  • 2 ząbki czosnku,
  • jedna papryczka chili,
  • puszka pomidorów pelati,
  • puszka czerwonej fasoli,
  • 50g gorzkiej czekolady.
    Przyprawy:
  • sól, pieprz,
  • 3 łyżki papryki słodkej w proszku,
  • łyżeczka chili w proszku,
  • pół łyżeczki mielonego kminku,
  • + olej do smażenia.

Do dzieła:

  1. Cebulę i czosnek siekamy dość grubo. Przesmażamy na oleju aż się zeszkli.
  2. Dodajemy posiekane chilli. To już od Was zależy jak ostrego użyjecie i czy z pestkami czy bez (z nasionkami będzie bardziej pikatne).
  3. Dodajemy mięso. Zwiększamy ogień i smażymy chwilę. Pamietajmy, żeby wyjać mięso chwilę wcześniej z lodówki. Wtedy ładnie się usmaży a nie udusi.
  4. Wsypujemy przyprawy. Chwilę podgrzewamy, żeby wydobyć z nich pełny aromat. Nie przesadzajmy na tym etapie z solą. Lepiej dosolić pod koniec.
  5. Dodajemy pomidory w puszce. Napełniamy puszkę wodą i wlewamy do naszego dania.
  6. Dusimy na małym ogniu około 30 min., żeby wszystkie smaki się połączyły i nadmiar wody odparował.
  7. Pod koniec wrzucamy fasolę.
  8. Dodajemy pokruszoną czekoladę i dusimy jeszcze 5 min.

 

Szarlotka

apple pieszarlotka ciasto z jabłkami

Usłyszałam ostatnio jeden z chyba najlepszych komplementów, jakie może usłyszeć miłośniczka pieczenia od swojej drugiej połówki. Siedzimy sobie przy kawie (on) i herbacie (ja) i delektujemy się ciastem z jabłkami, które namiętnie ostatnio robimy, czasem nawet i dwa razy w tygodniu (a czasem i dwa razy dziennie ale o tym za chwilę). I rozmawiamy. Nagle słyszę: robisz lepszą szarlotkę niż moja mama (!) Nie to, żebym konkurowała z teściową, bo podobno smaków dzieciństwa nic i nikt zastąpić ani odtworzyć nie jest w stanie, ale nie powiem, połechtało to moją cukierniczą dumę. 😉

Szarlotka z dużymi kawałkami jabłek to jedno z moich ulubionych ciast. W moim rodzinnym domu jabłka do ciasta zawsze tarło się na tarce lub kroiło na drobne kawałeczki. Tu występują one w postaci ósemek i taka forma smakuje mi o wiele lepiej. Ciasto jest kruche a jabłka miękkie, same niemal rozpływają się w ustach. Pieczemy je bardzo często, bo raz że nam obojgu smakuje, dwa że szybko się robi, a trzy nie kosztuje zbyt dużo. Często to znaczy czasem nawet i dwa razy w tygodniu. A dziś nawet i dwa razy jednego dnia… Bo pierwsza szarlotka skończyła na podłodze po tym jak nasz najmądrzejszy pod słońcem kot najpierw próbował wdrapać się na lodówkę a potem spadł z jej szczytu na szafkę, na której pech chciał chwilę wcześniej postawiłam wyjęte z piekarnika ciasto. Kot upadek przeżył, szarlotka już nie… Skończyła w koszu na śmieci a my z niezaspokojoną potrzebą zjedzenia czegoś dobrego, domowego, pachnącego, najlepiej jabłkiem i cynamonem. Więc zrobiliśmy nową. 🙂

Składniki (na okrągłą formę 24cm):
ciasto

  • 200g zimnego masła,
  • 320g mąki,
  • 4 łyżki wody,
  • 3 łyżki cukru,

+

  • 6-7 jabłek,
  • 5 łyżek cukru,
  • sok wyciśnięty z połówki cytryny,
  • łyżeczka cynamonu.

1. Zagniatamy szybko ciasto z zimnego masła, mąki, cukru i wody /w tym momencie zwykle obrywa mi się, że zbyt długo zagniatam ciasto i zbyt je rozgrzewam, więc uwaga ;-)/. Owijamy w folię spożywczą i wkładamy na co najmniej godzinę do lodówki.
2. Obieramy jabłka i kroimy je na ósemki. Dusimy kilka minut z cukrem, sokiem z cytryny i łyżeczką cynamonu.
3. Dzielimy ciasto na dwie części w proporcjach 2/3 (dół) : 1/3 (góra). Wałkujemy ciasto i wyklejamy dno blachy i brzegi. Wykładamy jabłka. Przykrywamy drugą częścią ciasta. Na wierzchu ciasta wykrawamy niewielki otwór aby jabłka mogły odparować.
4. Pieczemy około 30-35 minut.

Górę ciasta można przed pieczeniem posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać cukrem.

szarlotka apple pie ciasto z jabłkami

 

Makaron z dynią

makaron_z_dynia

Jesień nadchodzi, poranki i wieczory stają się coraz chłodniejsze. W parkach dzieciaki zbierają kasztany.  Liście na drzewach żółkną. A na straganach możemy znaleźć dynie. Mamy całe bogactwo rodzajów, kształtów i smaków. Niestety, dynie nadal służą głównie do robienia halloweenowych dekoracji. Nie bardzo wiadomo, jak się za tę kulkę zabrać. Nasionka dobre i zdrowe, więc jeszcze bywają w użyciu, ale co zrobić z miąższem? Smak ma słodkawy, ale też nie za bardzo deserowy. W daniach wytrawnych znowu nazbyt mdły.

Danie, które dziś proponujemy, zamówiłem z pewnym niepokojem kilka lat temu w restauracji we Florencji. Nie byłem szczególnym fanem dyni. Tu jeszcze połączenie z kiełbasą. Zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Lekko wędzona kiełbaska przyjemnie połączyła się z dynią. Danie miało głęboki smak. Do tego ten pomarańczowy kolor. Tamtego przepisu nie poznałem nigdy, więc propozycja jest improwizowana.

Wybrałem dynię piżmową (to ta w kształcie przypominającym gruszkę). Wydaje mi się najsmaczniejsza. Do tego trafiłem na lekko podwędzoną kiełbasę.

Składniki (dla dwóch osób):

  • 1/4 dyni piżmowej,
  • 2 białe kiełbaski, surowe lub lekko podwędzone,
  • ząbek czosnku,
  • kilka łyżek oliwy z oliwek,
  • 150ml śmietanki,
  • 200g makaronu (ja miałem tagiatelle, ale może być oczywiście inny),
  • sól, pieprz,
  • parmezan do posypania.

Do dzieła:

  1. Dynię obieramy ze skóry i kroimy w centymetrową kostkę.
  2. Drobno posiekany czosnek podgrzewamy na oliwie.
  3. Kiedy czosnek zaczyna się smażyć (uważamy, żeby się nie spalił) wrzucamy wyciśnięte mięso z naszych kiełbasek i podsmażamy do zarumienienia.
  4. Dodajemy dynię, chwilę smażymy. Dosypujemy odrobinę soli. Zmniejszamy ogień i dusimy dynię z mięsem przez około 15 min.
  5. W tym czasie możemy zacząć gotować makaron (zgodnie z instrukcją na opakowaniu). Ważne, żeby sos i makaron były gotowe mniej więcej w tym samym momencie.
  6. Kiedy dynia jest już prawie miękka dodajemy śmietankę i kilka łyżek wody, w której gotuje się makraon. Zagęści nieco nasz sos.
  7. Odparowujemy mniej więcej połowę płynu. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  8. Do sosu wrzucamy gorący makaron i całość mieszamy.
  9. Podajemy posypane parmezanem i świeżo zmielonym pieprzem.

makaron_z_dynią