Pewna zagraniczna sieć handlowa oprócz mebli, kubków i hot dogów przyniosła do Polski cynamonowe bułeczki (podkreślam, że to moja prywatna teoria). Bułeczki sobie trwały sprzedawane za grosze jako dodatek do mebli, aż pojawiła się moda na hygge. Co ciekawe, dotychczas zimni i nudni Skandynawowie nagle okazali się fascynującymi luzakami, którzy rozkoszują się ciepłem, wygodą i celebrują drobne przyjemności. Wtedy właśnie bułeczki wkroczyły na salony. I teraz każda szanująca się hipsterska kawiarnia musi je mieć w swojej ofercie.
Choć może mój ton wydaje się nieco szyderczy to bułeczki naprawdę lubię. Najlepsze są jeszcze ciepłe, pachnące. Cynamon, cukier, masło, drożdżowe ciasto – nie no, to musiało się udać (i mnie się całkiem udało) :-).
Składniki (na mniej więcej 14 bułeczek, proponuje przygotować 2 blaszki)
Na ciasto:
- 500g mąki,
- 300ml mleka,
- 80 g cukru,
- 30g świeżych drożdży,
- 80g masła,
- szczypta soli,
- 2 jajka.
Masa cynamonowa:
- 100g masła,
- 2 łyżki cynamonu,
- 3 lyżki cukru.
+ jajko do posmarowania
Do dzieła:
- Robimy zaczyn: podgrzewamy mleko mniej więcej do 40 stopni. Rozpuszczamy w nim cukier, drożdże, łyżkę mąki. Odstawiamy na 10 min aż zgęstnieje i zacznie rosnąć.
- W dużej misce mieszamy mąkę z solą. Dodajemy zaczyn, 2 rozbełtane jajka (ważne, żeby były w temperaturze pokojowej). Wyrabiamy ciasto. Najpierw łyżką, potem ręką. Stopniowo dodajemy roztopione masło.
- Wyrabiamy ciasto przez około 10 min. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na około 2h.
- Z masła, cynamonu i cukru wyrabiamy jednolitą pastę.
- Wyrabiamy wyrośnięte ciasto, żeby pozbyć się zebranego w nim powietrza.
- Rozwałkowujemy ciasto na grubość około 1cm. Rozsmarowujemy na nim dokładnie cynamonową pastę. Zawijamy do środka jak roladę.
- Nasz „rulonik” kroimy na około 2 cm bułeczki, układamy ja na blasze zostawiając każdej mniej więcej 2cm przestrzeni.
- Smarujemy roztrzepanym jajkiem. Ja jeszcze posypałem cynamonem i cukrem po wierzchu.
- Pieczemy w 180 stopniach przez około 20 min. Mają być ładnie rumiane.