Faworki czyli chrust

faworki chrust

Spór o nazwę tego tłustoczwartkowego smakołyku został sklasyfikowany jako nierozstrzygnięty (i nierozstrzygalny) w naszym małym (jeszcze) gospodarstwie domowym. Faworki czy chrust? Chrust czy faworki? Może jeszcze inaczej. Salomon nie rozsądzi. Całe szczęście jesteśmy zgodni co do smaku. Muszą być kruche, delikatne i obficie obsypane cukrem pudrem. Jak w wielu przypadkach kluczem są składniki, dlatego nieśmiało szukam smaku chrustu (sic!) zrobionego z żółciutkich żółtek i prawdziwej wiejskiej śmietany. Odnoszę wrażenie, że faworki uchodzą za trudne, a to nieprawda. Jeśli porównamy przepis choćby z królem Tłustego Czwartku pączkiem, to mamy bułkę z masłem. A zatem wstajemy od komputerów i do roboty. Jeszcze nie jest za późno, żeby zrobić sobie słodki prezent na koniec karnawału.

Składniki:

  • 300g mąki,
  • 200 ml śmietany,
  • 5 żółtek,
  • łyżka cukru pudru,
  • płaska łyżeczka soli,
  • łyżka spirytusu,
  • olej lub smalec do smażenia (powinien być smalec, ale nie namawiam).

Do dzieła:
Wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej, dlatego wyjmujemy je wcześniej z lodówki.
1. Z mąki, żółtek, cukru, soli i spirytusu ugniatamy ciasto. Spirytus dodajemy po to, żeby ciasto nie nasiąkło tłuszczem.
2. Zagniecione ciasto okładamy wałkiem (to nie żart, naprawdę można się wyżyć) przez około 10 min., dzięki czemu ciasto będzie chrupiące.chrust13. Ciasto odkładamy na 15 min. Po tym czasie dzielimy na części i wałkujemy. Musi być cieniutkie.
4. Z ciasta wykrawamy podłużne prostokąty i każdy z nich nacinamy w środku.chrust25. Zawijamy jeden z końców ciasta do środka.chrust3
6. Smażymy na złoty kolor w głębokim tłuszczu. Po wyjęciu odsączamy na ręczniku papierowym i posypujemy cukrem pudrem. Ciasto nie jest słodkie.

Bigos

bigos2

 

Jesienią, co roku, nachodzi mnie ochota na dania jednogarnkowe. Długo gotowane, o skondensowanym smaku. Deszcz (który pada teraz za oknem) nie zachęca do wychodzenia, więc mam dużo czasu. Herbata, książka, a do tego rozchodzący się po całym mieszkaniu przyjemny zapach. Mam kilka takich ulubionych dań. Nie ma jednak żadnego, które lepiej oddawałoby moją polską duszę niż bigos. Zwykle robi się go z kiszonej kapusty; taki mocno kwaśny robią moi rodzice. Ja szukam raczej bilansu głębokiego smaku, którego nie da się nazwać jednym słowem, dlatego w Polsce mieszam młodą kapustę z kiszoną. Miesiące spędzone na obczyźnie skłoniły mnie do spróbowania wersji z samej swieżej kapusty (nieufnie). Wyszło wcale nieźle i to danie dziś gotujemy i polecamy.

Składniki:

  • duża cebula
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • cała kapusta (ok 1,5 kg)
  • 400-500g dobrej cienkiej kiełbasy
  • 100 ml wina
  • 1,5 szklanki wody
  • 3-4 suszone grzybki
  • łyżka cukru
  • 2 liście laurowe
  • ziele angielskie
  • sól i pieprz
  • olej lub smalec do smażenia

Do dzieła:

  1. Cebulę kroimy w kostkę i smażymy w garnku, w którym będziemy gotować bigos. Polecam taki z grubym dnem.
  2. Kiedy cebula zmięknie, ale się nie zrumieni, dodajemy koncentrat i smażymy kilka minut, żeby przestał być kwaśny.
  3. Z kapusty wykrawamy twardy głąb. Resztę szatkujemy.
  4. Do cebuli dodajemy kapustę. Wszystko chwilę smażymy.
  5. Dolewamy wino, wodę. Dodajemy grzyby, liście laurowe, zielę angielskie, ziarenka pieprzu, cukier i trochę soli i gotujemy na małym ogniu.
  6. Po około godzinie gotowania kiełbasę kroimy talarki i smażymy, żeby się zrumieniła. Wrzucamy do garnka wraz z tłuszczem, który się z niej wytopił.
  7. Gotujemy jeszcze około 2 godziny. Cały płyn powinien odparować, a kapusta powinna być miękka i błyszcząca. Pod koniec doprawiamy solą i ewentualnie pieprzem.

Kopytka

Słyszę już od paru dni, że chodzą za Nim kopytka. Więc kiedy zadzwonił dziś rano i poprosił, bym wracając z pracy kupiła ziemniaki i je ugotowała, bo na kolację przygotuje kopytka, stwierdziłam, że jak  ugotuję te ziemniaki, to do samych kopytek niedaleka już droga. Danie proste jak mało które, składników niezbyt wiele (pomijając jajko to AŻ dwa), mąki ci u nas w domu pod dostatkiem, a jajko też się w lodówce jakieś znajdzie (w razie ochoty na jajecznicę idealną).

Składniki:

  • 4 duże ziemniaki
  • 250-300g mąki
  • 1 jajko
  1. Jeśli nie dysponujemy resztkami ziemniaków z wczorajszego obiadu (ręka w górę, komu nie zdarza się wyrzucać ich do śmieci), to musimy obrać nasze 4 duże ziemniaki i ugotować je w lekko osolonej wodzie.
  2. Wystudzone ziemniaki należy rozgnieść na gładką masę. Do masy tej dodajemy jajko i około 200g mąki.
  3. Zagniatamy ciasto. Ciasto będzie dość lepkie, nie może być jednak za rzadkie, bo kopytka się rozgotują, ani za gęste, bo wyjdą bardzo twarde. Jeśli będzie się bardzo kleić do rąk, to dosypujemy pozostała ilość mąki.
  4. Z ciasta formujemy cienkie wałeczki, które kroimy potem na cząsteczki.kopytka1
  5. Wrzucamy kopytka go gotującej się wody.
  6. Gdy wypłyną na wierzch, gotujemy jeszcze przez chwilę . Odcedzamy i podajemy z czym tylko dusza zapragnie. Moje ulubione: z rozpuszczonym masłem…
  7. Jeśli nie zjecie wszystkiego, możecie włożyć zimne kopytka do pudełka i schować do lodówki. Obiad na jutro jak znalazł 🙂kopytka2